niedziela, 22 stycznia 2012

Wehikuł czasu - Tina i USA #5

Muszę się sprężyć z moim "wehikułem czasu" i szybko (i w skrócie) opisać mój poprzedni pobyt w USA.
Czas leci i trzeba zabierać się za nową aplikację. Nie mogę się doczekać i cieszę się jak dziecko na samą myśl o ponownym wyjeździe do USA.
Wieć już niedługo "Tina - czyli poradnik jak zostać AP"  :)




A więc:
Po szkoleniu nadszedł czas na wyjazd do rodzinki. Ja miałam trochę inną sytuację, bo wyjeżdżałam z lotniska White Plains a nie JFK jak większość dziewczyn.
Rodzice mojego Hosta mieszkali bardzo blisko więć przyjechali mnie odebrać ze szkolenia i zawieźli na lotnisko. Ciężko opisać stres który mi wtedy towarzyszył. Ale rodzice Hosta okazali się bardzo mili.
Zawieźli na lotnisko, zaopatrzyli w tonę prowiantu i ruszyłam dalej. Z White Plains do Atlanty gdzie przeżyłam najgorsze turbulencje mojego życia (a samolotem leciałam juz dziesiątki razy). Po większych i mniejszych problemach wsiadłam do samolotu do San Diego. Samolot ogromny i prawie pusty. Po 3h godzinach lotu moim oczom ukazał się niesamowity widok. Było ciemno a SD nocą (tak jak większość miast w USA) wygląda bajecznie. Samolot wylądował i znowu oblała mnie fala strachu...chciałam się nawet wrócić ale chyba już nie miałam wyjsćia :)
Zjechałam schodami a tam już czekał Host. Zabrał mnie do domu i w drzwiach czekała juz Hostka, która mnie wycałowała i wyściskała. Dzieciaki już spały. Było już późno więc poszłam spać. Bałam się, że jak się obudzę to będę znowu w Polsce...że to tylko piękny sen...

CDN.



2 komentarze:

  1. Hej ,Tina , uwielbiam Twoje historię ,i z niecierpliwością czekam na więceeej.;D Łza w oku mi się zakręciła przy ostatniej części wehikułu czasu , to niesamowite , jak bym czytała książkę , piszesz ten najciekawsze rzeczy ,chce czytać się dalej. Karolina- przyszła au pair :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak miło jest czytać takie komentarze :)
    dziękuję bardzo :)

    OdpowiedzUsuń