wtorek, 17 maja 2011

Bella Roma - Dolce Vita ~ part II

Po krótkiej rozmowie telefonicznej z P umówiliśmy się na "rozmowę kwalifikacyjną".
Wyposażona w adres i mapę wyruszyłam na poszukiwania.
I znalazłam - Bar "Eleven". Drzwi były otwarte, ale bar świecił pustkami. Już chciałam krzykąć, ale zza baru wyskoczyła J - barmanka. Zawołała P i zaczęliśmy naszą rozmowę.
Wytłumaczył mi jak to wszystko wygląda i na czym polega. Zaproponował też, żebym od razu została na dniu próbnym. Oczywiście się zgodziłam :)
Wieczór był rewelacyjny. P powiedział, że jak najbardziej się nadaję więc mogę zacząć kiedy chcę.
Możecie sobie wyobrazić jak bardzo byłam szczęśliwa. Został jeszcze tylko jeden, "malusieńki" problem - mieszkanie....
Nie tracąc czasu, po powrocie z imprezy o 5 rano zaczęłam szukać mieszkania.
Od razu humor mi się pogorszył...
Ceny z kosmosu, duże zaliczki, albo bardzo, bardzo daleko od centrum. A muszę szczerze przyznać, że miałam dokładnie 270 euro w portfelu.
Szukałam, szukałam i znalazłam parę ofert, które były w miarę rozsądne...
Wysłałam zgłoszenia i poszłam spać. Rano, będąc z dzieciakami w domu, co chwilę sprawdzałam maila.
I wreszcie się coś pojawiło. Mail od G. Od razu umówiliśmy się na obejrzenie mieszkania.
Znowu zaopatrzona w kartkę, adres i dokładne wskazówki G udałam się w podróż.
Już podczas jazdy autobusem spodobała mi się okolica. Wysiadłam z busa i dzięki wskazówkom bez problemu dotarłam na miejsce. G okazał się bardzo fajnym facetem i pokazał mi całe mieszkanko, które bardzo mi się spodobało. Nasz dialog:
G: when do you want to move in?
M: tomorrow?
G: haha you are crazy, but why not? :D

No i tym sposobem zaczęła się moja nowa przygoda w Rzymie.




CDN :)

6 komentarzy:

  1. ale z Ciebie dżaga... ;P niczego się nie boisz widzę... zazdroszczę takiego życia

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha dzięki :P
    ja sama nie wiem czy to odwaga czy głupota.
    Bo jak później analizuję swoje decyzje to czasami się sama sobie dziwię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jupi, w koncu wrocilas! :) czekam na dalsze czesci Twojej opowiesci..

    Rzeczywiscie - odwazna dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, wybieram się do Anglii jako au pair tzn. jestem na etapie rozmów z rodzinami. Dostałam propozycje aupairowania u polsko- niemieckiej rodziny, która mieszka w UK od 15 lat. Jako osoba będaca już au pair poleciłabyś wyjazd do takiej rodziny czy faktycznie lepiej wybierać rodowitych anglików?? JAk możesz to odpisz:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. @Karolina
    odpisuję i tutaj i na Twoim profilu :)
    A więc sprawa trudna. Z jednej strony ja bym się nie zdecydowała na rodzinę w której jest Polak/Polka. Znam wiele przypadków dziewczyn, które były u takich rodzin i bardzo tego żałowały.
    Z drugiej strony oni mieszkają tam już 15 lat...wieć może są bardziej "brytyjscy".
    No i zależy też czy zależy Ci na pracy, czy na poznaniu kultury i nauczeniu się języka.
    Bo co brytyjczyk to brytyjczyk. A będą wymagali od Ciebie, żebyś mówiła do dzieci po polsku?

    na prawdę cięzko coś doradzić...ale ja jak jeżdżę to wolę rodziny "typowe" dla kraju do którego jadę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje:)
    Właściwie to mi odpowiada tylko lokalizacja i nie bardzo też jestem za wyjazdem do pół polskiej rodziny. Zależy mi żeby się właśnie nauczyć języka. Bo pracować to już w Anglii pracowałam, ale nie miałam okazji podszkolić języka, no i wiem do czego są nieraz zdolni nasi rodacy. Oni mówią w 3 językach i mogę do dzieci mówić po polsku. Raczej z nich zrezygnuje bo coś nie niejasno widzę sytuacje z wypłatą.

    OdpowiedzUsuń