wtorek, 1 listopada 2011

Wehikuł czasu - Tina i USA #1

Zanim zacznę opisywać moje przygotowania do nowej wyprawy do USA (planuję wrzesień 2012) to chciałabym podzielić się z Wami moimi starymi przeżyciami.

Wszystko zaczęło się na przełomie gimnazjum/liceum kiedy to wraz z koleżanką dowiedziałyśmy się o tajemniczym programie "au pair". Trochę nam do zakończenia liceum brakowało, więc planowanie musiało jeszcze długo poczekać....ale marzenia zostały.
Dokładnie pamiętam tą ekscytację kiedy dostałyśmy broszurki z różnych biur. Przeglądałyśmy je miliony razy i znałyśmy wszystkie teksty i obietnice na pamięć. "Kłóciłyśmy się" gdzie jechać.
Ja strasznie chciałam jechać na Florydę, a moja znajoma "M" do Californii.

Miesiące mijały a nasz zapał nie malał. Jednak gdy rozpoczęła się 3 klasa liceum zaczęłam mieć wątpliwości.
Owe wątpliwości trzymały się mnie dość długo. Jak wiadomo - żeby wyjechać jako au pair trzeba mieć prawo jazdy - którego ja nie miałam i szczerze nie chciałam robić (teraz zastanawiam się jak mogłam tak myśleć - uwialbiam jeździć samochodem!)

A więc pewnego mroźnego, styczniowego dnia Tinie coś odbiło...
Znalazłam super ofertę wyjazdu więc nie pozostało mi nic innego jak skorzystać.
Problem prawa jazdy pozostał. Jako, że byłam kompletnie spłukana - pożyczyłam pieniądze i zapisałam się na kurs prawa jazdy. Właściciel okazał się bardzo specyficznym...ale sympatycznym człowiekiem.
Powiedziałam, że chcę przyspieszony kurs a on się tylko uśmiechnął.
Nie będę tu wypisywać ile formalnośći udało nam się przeskoczyć, żebym jak najszybciej otrzymała to prawko - ale najważniejsze jest to, że się udało! 14 kwietnia zdałam!

Pamiętam jak dziś - termin składnia aplikacji mijał 29 maja. Oczywiście wszystko robiłam na ostatni moment.
Wypisywałam papiery w pociągu na spotkanie z moją konsultantą. Ale udało się - moja aplikacja została przyjęta!

I rozpoczęło się czekanie na wymarzoną rodzinkę.... :)


Teraz program Au Pair jest trochę bardziej popularny...ale gdy ja wyjeżdżałam to jeszcze nie był tak znany.
Nigdy nie zapomnę opini moich "znajomych"o tym wyjeździe.
Nie zapomnę jak śmiali się, jak nie wierzyli, że takie coś może się udać.
Moja rodzina też nie bardzo była zachwycona moim prawdopodobnym wyjazdem...

Tak bardzo chciałabym widzieć ich miny gdy zobaczyli moje zdjecia z Nowego Jorku...


CDN :)

zapraszam: http://www.facebook.com/pages/Tina/269053666471646?sk=wall
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz