czwartek, 9 czerwca 2011

Hiszpania ~ Torrevieja - czyli jedna, wielka psia kupka

Już...już jest. Notka o Hiszpanii dla niecierpliwych.
Trochę długo mi to zajęło, ale muszę się pochwalić! Mimo, że sesja dalej trwa, to najważniejsze egzaminy zaliczone! Uff...
No to jedziemy z Hiszpanią :)





Walizki spakowane, dzieciaki załadowane w samochodzie no i wyruszamy w drogę.
Podróż na lotnisko trwała dość długo, bo hości wybrali bardziej odległe, żeby było taniej.
Na lotnisku jak zwykle odprawa...i gonienie uciekających dzieciaków...czyli normalne zajęcia operki ;)


Ale udało się...dostaliśmy się do samolotu i jakimś cudem przetrwaliśmy całą podróż.
Po wylądowaniu w Allicante przyjechała po nas taksówka, która zabrała nas prosto do Torrevieja - Costa Blanca. Hości jeżdżą tam co roku, więc wszystko było sprawdzone i pewne.
Mieszkaliśmy w bardzo fajnym wakacyjnym domku. Jedynym, ogromnym minusem był brak klimatyzacji.
Jeśli chodzi o ten aspekt - to był to koszmar!!! Ale nawet to jakoś dało się przeżyć :)
Byliśmy tam 3 tygodnie i moja praca polegała na pluskaniu się z dzieciakami w basenie i zajmowaniu się nimi rano, gdy hości chcieli sobie pospać.
Miałam bardzo fajny schedule - jeden wieczór ja miałam wolne, a w następny hości. Tak, że każdy mógł sobie troche poużywać. Jak ja pracowałam to chodziłam z dziciakami do parku, na kolacje i ogólnie było bardzo przyjemnie.
Torrevieja to bardzo, bardzo ładne miasteczko. Ale miała jeden, bardzo bardzo duży mankament - pełno psich kup! I to nie tylko w Torrevieja, ale inne miasta miały ten sam problem.
Jak rozmawiałam z Hiszpanami to potwierdzali, że to bardzo duży problem w Hiszpanii.
Spacer chodnikiem był jednym wielkim slalomem. Dziciaki miały niezły ubaw, bo cały czas krzyczały: POO!!!
Możecie też sobie wyobrazić ten zapach. Upał + Poo = ....

Ale koniec o pracy i dzieciakach i kupkach. Tak jak już pisałam - Torrevieja była piękna. Często chodziłam z T (najstarsza z dzieciaków) na spacery i zakupy. Na pewno się zastanawiacie...miała dzień wolny ale i tak spędzała go z dzieciakami? Tak...tak ;)
T była przesympatyczna i bardzo dojrzała jak na swój wiek. I bardzo lubiłam spędzać z nią czas.
Często też chodziłam sama na bardzo długie...4h spacery. Po dosyć szalonych 2 latach w USA potrzeba mi było trochę odpoczynku i czasu spędzonego w samotności.








I tym oto sposobem poznałam najbliższą okolicę. I mimo, że naprawdę ładnie tam było...to nie robiło to na mnie wrażenia. Nie wiem dlaczego. Chyba podświadomie ciągnęło mnie już do Włoch.
Ale oczywiście...co by to były za wakacje, gdyby Tina nie wymyśliła czegoś szalonego?

Od samego początku hości mówili, że jak chce sobie gdzieś jechać dalej, to mam im tylko powiedzieć i będę miała więcej dni wolnych i że dla nich to nie jest żaden problem.
Jak tu nie wykorzystać takiej szansy? Barcelona, Madryt, Malaga? Gdzie by tu pojechać.
Jak zwykle zasięgnęłam rady wójka Couchsurfing. I jak zwykle mnie nie zawiódł.
Przeglądając forum Madrytu natknęłam się na notkę o wspólnym zwiedzaniu miasta z przewodnikiem.
Napisałam do paru osób, żeby kogoś poznać trochę wcześniej i nie czuć się jak całkowity odludek.
Bardzo szybko złapałam kontakt z Jing - Chinką, która mieszka w Madrycie. Po wymianie paru informacji zdecydowałam, że jadę do Madrytu....następnego dnia.

Jak zywkle CDN :)
(szybko)

6 komentarzy:

  1. musisz mieć super, extra rodzinkę :) nie dość, że zabrali Cię do pięknej Hiszpanii...to jeszcze wolne wieczory, ach cudo! jesteś żywym dowodem na to, że życie aupair może być piękne :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tina! Ty chyba musisz kochać taki dreszczyk emocji! :D Bo to kolejna twoja taka spontaniczna akcja!
    Zdjęcia rewelacyjne *-* Ja bd w okolicy Torrevieja, dokładnie w Cartagenie :)
    Słyszałam, że Torrevieja nie jest tak ładna... Strasznie zanieczyszczona i plaże brzydkie... Ale po zdjęciach widzę co innego! I podobno Torrevieja to największe skupisko Polaków ;)

    Czekam na ciąg dalszy! Miałaś super rodzinkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Madzienka tak...rodzinka naprawdę trafiła mi się rewelacyjna. Życzę wszystkim operkom takich :)

    @Perejil tak...uwielbiam takie akcje...chociaż podczas wakacji nie wydają mi się niczym nadzwyczajnym ;)
    Powiem Ci, że całkiem przyjemnie tam było. Fakt...nie był to jakieś miasteczko dla bogaczy, ale bardzo ładn. I nie licząc tych poo, to było bardzo czysto - i morze i plaże.
    A właśnie, że nie spotkałam żadnego Polaka.
    Za to MNÓSTWO Niemców i właśnie Irlandczyków...:)

    Zabieram się zaposta o Madrycie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To dziwne :P Tam najwięcej Polaków ze względu że mieszkania stosunkowo najtańsze a ogólnie dlatego, że pełno tam polskich lekarzy :)

    Czekamy na posta w takim razie ;)
    Hahaha, ulica mojej szkoły jest tak samo, w samych poo! Jestem przyzwyczajona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj Torravieja to faktycznie urocze miasto od końca 2013 r byłam już tam 4 razy zmieło sie już sporo nie ma wspomnianych slalomów miedzy kupami ,ponieważ teraz właściciela czworonogów muszą i o dziwo robia to a mianowiecie zbierają odchody ,,,,,pozatym jest super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Torravieja jest super szkoda,ze będąc tam od ponad roku 6 razy nie znalazłam taniego mieszkanka wszystko co wygląda do przyjecia to kwota conajmniej 100tys Euro ,ale miasto ciekawe ,ładne ,fajne plaże sympatyczni ludzie i dobre sklepy polecam.

    OdpowiedzUsuń